10 punktów na temat Astanga Jogi po 10 latach praktyki
Nie wiem kiedy to się stało, ale w czerwcu tego roku minęło już 10 lat od kiedy rozpoczęłam praktykę Ashtanga Jogi. Nie było to moje pierwsze spotkanie z jogą. Wcześniej próbowałam zaprzyjaźnić się z Jogą Iyengara, ale niestety nie udało nam się nawiązać dłuższej relacji. Tak więc na 2 lata wykreśliłam jogę z listy swoich zainteresowań uznając, że joga nie jest dla mnie…. ale o tym może innym razem.
Spotkanie z Ashtanga Jogą było niespodziewanie miłością od pierwszego wejrzenia. Zapewne dzięki temu, że jest to bardziej dynamiczna, a jednocześnie łagodniejsza w podejściu do ciała, forma praktyki. Ale także dzięki temu, że trafiłam na wspaniałych, entuzjastycznych nauczycieli (pierwszą z nich była Edyta Styczyńska, a potem Wojtek Konrad), dzięki którym jak na skrzydłach leciałam na każde kolejne zajęcia. I choć wcześniej moją miłością był taniec, to Ashtanga Joga krok po kroku zajmowała coraz większe miejsce w moim sercu, aż w końcu stała się całym moim życiem…
Myślę, że 10 lat to odpowiedni czas na to, żeby zrobić pierwsze podsumowanie mojego doświadczenia. Doświadczenia wynikającego z 10 letniej praktyki własnej, ale też wzbogaconego o 7 letnie doświadczenie w nauczaniu tej metody.
Plusy praktyki Ashtanga Jogi
- Jako punkt pierwszy chciałabym podkreślić, że praktyka Ashtanga Jogi ma działanie terapeutyczne. Bardzo zmieniła mnie i moje życie. Pokonałam dzięki niej wiele swoich leków, stałam się spokojniejsza, bardziej ufna, pewna siebie i radosna. A do tego zyskałam możliwość łączenia pasji z pracą, co niesamowicie podniosło poziom mojego zadowolenia z życia. Będę jej za to wszystko wdzięczna do końca życia.
- Praktyka Ashtangi jest i była dla mnie przyjemna. Moje ciało jest naturalnie dość elastyczne i rozciąganie zawsze sprawiało mi przyjemność. Nawet w dość ekstremalnych pozycjach, nie mam poczucia, że robię coś wbrew swojemu ciału. Chociaż jest tu pewnien wyjątek, o którym wspomnę na końcu.
- Praktyka stałej sekwencji asan umożliwia wyłączenie myślenia, a więc przy skupieniu tylko na oddechu staje się wspaniałą medytacją w ruchu. Medytacja, jak wiadomo pomaga w wyciszeniu umysłu i dzięki temu poprawia znacznie jakość życia. Są różne równie skuteczne formy medytacji, dla mnie najbardziej odpowiednia jest właśnie taka forma medytacji w ruchu.
- Praktyka stałej sekwencji asan daje możliwość obserwowania swojego ciała i tego, jak ono się zmienia każdego dnia. Jak działa na nie pora dnia, pora roku, samopoczucie, oraz dieta. Daje też możliwość szybszego zauważenia efektów, bo ciało codziennie jest w podobny sposób stymulowane.
- Dynamiczna praktyka asan wraz z rozgrzewającym oddechem jest dużo przyjemniejsza i bezpieczniejsza. Powoduje, że ciało się rozgrzewa i staje się bardziej podatne na rozciąganie, a jednocześnie mniej podatne na kontuzje.
Minusy praktyki Ashtanga Jogi
- Praktyka tych samych asan przez wiele lat nie rozwija ciała równomiernie. Ma to sens tylko przy założeniu, że ktoś praktykuje po kolei I, II, III, i IV serię, ale w praktyce większość osób nie dochodzi nawet do II serii, co oznacza, że przez lata praktykują te same pozycje stojące i siedzące. Wykonywanie latami tych samych ruchów nie jest już zdrowe dla ciała. Kiedyś I i II seria uczone były równolegle i każdy mógł pracować zarówno nad skłonami, jak i nad wygięciami. Aktualnie serie te zostały zamknięte i dopiero po nauczeniu się poprawnego wykonania asan z I serii można zacząć wykonywać asany z II serii. Jest to ogromnym błędem, bo większość osób nie dostaje możliwości pełnego rozwoju. Różnimy się od siebie budową ciała i pewne typy budowy są mniej, a inne bardziej podatne na rozciąganie. Część osób nie będzie w stanie wykonać zaawansowanych pozycji nawet po wielu latach praktyki. Zabieranie im możliwości praktyki innych pozycji nie ma więc uzasadnienia.
- Praktyka Ashtanga Jogi promuje osoby elastyczne. Tylko osoby elastyczne dostają pozwolenie na wykonywanie asan z dalszych serii, które nazywane są seriami dla osób zaawansowanych. Takie osoby mają poczucie bycia zaawansowanymi joginami, a przecież elastyczność ciała nie jest wymiernym wskaźnikiem poziomu zaawansowania w jodze. Jodze rozumianej szerzej, jako światopogląd i sposób życia. Wykonywanie zaawansowanych asan nie świadczy o tym, że ktoś jest lepszym człowiekiem.
- Hierarchiczna struktura praktyki ashtangi, jest w pewien sposób narzędziem do karmienia ego. Osoby wykonujące asany z dalszych serii czują się lepsze od tych, które wykonują asany z serii dla początkujących. Obserwowałam to na naszym rodzimym podwórku, ale także praktykując u źródła, w kolebce Ashtanga Jogi – Mysore. Tam także osoby bardziej zaawansowane trzymały się ze sobą w grupie i nie były zainteresowane nawiązywaniem znajomości z osobami bardziej początkującymi.
- Hierarchiczna struktura stwarza wrażenie drabiny do oświecenia i powoduje, że ludzie intensywnie dążą do wykonania bardziej zaawansowanych pozycji z narażeniem swojego zdrowia. Uważam, że takie dążenie jest sprzeczne z przykazaniem „ahimsy” – jedną z zasad obowiązujących joginów. Przykazanie to, nakazuje niekrzywdzenie innych, ale także i siebie. Co oznacza, że o rozwoju duchowym świadczy szacunek dla ciała, a nie dążenie do wykonania coraz to bardziej ekstremalnych pozycji.
- Pośród nauczycieli Ashtanga Jogi pojawia się czasem tłumaczenie przydarzających się kontuzji blokadami w głowie i w systemie nerwowym. Ja osobiście nie kupuję tej teorii. Uważam, że kontuzje wynikają z nadmiernych ambicji ego (ucznia lub nauczyciela, który stosuje mocne korekty) i /lub braku szacunku dla swojego ciała.
Moja aktualna praktyka
Nadal praktykuję jogę w formie dynamicznej, według zasady samodzielnej praktyki, bo tylko taka forma jest dla mnie medytacją. Bazuję na sekwencji Ashtanga Jogi, jednak zmieniam już kolejność asan według własnego uznania i dodaję nowe pozycje spoza serii Ashtangi. Niektóre asany omijam, bo czuję, że nie są dla mnie dobre. Mam tu na myśli pozycję Dwi Pada Sirsasana, w której zakłada się obie nogi za głowę. Przy moim położeniu miednicy wieloletnie próby pogłebiania pozycji skutkują bólem kolan. Być może kiedyś się to zmieni i wrócę do praktyki tej pozycji, ale obecnie zwykle ją omijam. Te asany które są dla mnie dobre, nawet takie ekstremalne, jak Kapotasana nadal praktykuję. Wykonując je czuję się lepiej fizycznie i psychicznie.
Nie oceniam źle praktyki Ashtanga Jogi samej w sobie, tylko jej hierarchiczną strukturę i założenie, że trzeba robić coraz to trudniejsze pozycje, żeby się rozwijać. A rozwijać się można tylko idąc jedną wyznaczoną ścieżką. Uważam, że to co jest rozwojowe w tej praktyce, to obserwowanie siebie i swoich zachowań na macie. Rozwojem jest nauka świadomości ciała, a nie wykonywanie coraz to bardziej zaawansowanych pozycji. Zaawansowane pozycje są dla tych, którym z łatwością przychodzą pozycje podstawowe. Tak aby, też mogli mierzyć się z wyzwaniami i obserwować siebie w takich sytuacjach. Zaawansowane pozycje nie mają jednak nic wspólnego z rozwojem duchowym. Liczy się dobre samopoczucie po praktyce, a nie to, jak bardzo jest ona zaawansowana.
Nadal lubię Ashtangę, ale jako bazę do nabierania świadomości ciała. Kolejnym krokiem rozwoju jest dla mnie zdolność do rozpoznawania potrzeb swojego ciała i modyfikacja sekwencji.
Namaste!
Foto: Ewa Jaros, Kovalam, India 2017 (więcej zdjęć kliknij tutaj)
Elo
Punkt 7 pokazuje jak bardzo rozwinęło ci się współczucie
8 przejżałaś na wskroś ludzkie motywacje. Do tego potrzebna jest samorozpoznanie i odwaga wnikliwego spojzenia na samą siebie. Cieszy że poprzez jogę można mieć tak elastyczny umysł.
10 masz dobre oko
Dziękuję za komentarz 🙂 Myślę, że każda praktyka duchowa może służyć tak samo rozwojowi duszy, jak i rozwojowi ego… niestety wszędzie są pułapki 🙂 Pozdrawiam i dziękuję za dobre słowa 🙂
No Aldona , w punkt ! Petarda. Lepiej bym tego nie napisała. Zgadzam się z Tobą w 100%. Jesteś bardzo dobrym nauczycielem i wspaniałym joginem. Gratuluje 🙏🏻👍🏻😉
Dziękuję bardzo za dobre słowa, to bardzo miłe i bardzo motywujące na przyszłość <3
Aldona, jesteś wielką inspiracją dla mnie. Świetny artykuł. Jestem wdzięczna losowi, że to Ty wprowadzałaś mnie w świat Ashtangi Jogi. Dziękuję.
Dziękuję bardzo, bardzo… <3
Aldona, podpisuję się pod wcześniejszymi komentarzami i dodam tylko, że wzorowo kontynuujesz dzieło swoich nauczycieli inspirując innych 🙂 Tylko dlaczego taka długa i okupiona hektolitrami potu ta droga do medytacji ruchem … :))
Bo to droga dla tych co się lubią pocić :))) Nie mówię, że lepsza niż inne. Ja taką wybrałam, bo ja do tej grupy należę i chyba najsilniejsze efekty odczuwałam przez pierwsze 2-3 lata, teraz to już regularna higiena dla ciała i duszy bez potrzeby podążania do przodu 🙂 I dziękuję oczywiście :*