Wyłącz myślenie i skup się na odczuciach, aby nie wybierać drogi na skróty.
Jednym z podstawowych błędów, jakie popełniają osoby rozpoczynające praktykę asan jest koncentrowanie się na celu, jakim jest osiągnięcie konkretnej pozycji ciała. Na przykład dotknięcie głową do nogi, złapanie dłonią za palec stopy itp. bez brania pod, uwagę jak ciało ustawia się, aby taką czynność wykonać. Zwykle podejście takie powoduje ułatwianie sobie pracy, tak aby osiągnąć zadowolenie z siebie, że się dany cel osiągnęło. Czasem jest to nieszkodliwa droga na skróty, ale czasem, to zadowolenie z siebie powoduje więcej szkody niż pożytku.
Dlatego zawsze zalecam, wyłącz myślenie, włącz czucie. Co z tego że dotykasz głową do nogi, jeśli uciekasz od rozciągania, uginając w tym czasie, nogę albo skręcając biodro na bok. To nie o to chodzi, żeby wejść w jakąś pozycję i osiągnąć w ten sposób cel. Chodzi o to, żeby czuć nieustanną pracę w asanie. Dlatego też namawiam, żeby wyłączyć nasz kontrolujący umysł, który nam ten cel wyznacza, i przełączyć się na odczuwanie tego, co się dzieje w ciele. Jeśli czujesz, że coś się rozciąga, to dobrze, jeśli nagle przestajesz czuć, to duża szansa, że poszedłeś drogą na skróty.
Nie rób sobie krzywdy próbując osiągnąć cel.
A jeszcze gorzej może być, gdy pójdziemy niewłaściwą drogą. Tak jak wspomniałam, czasami ciągniemy na siłę niewłaściwą częścią ciała, aby na przykład popatrzeć na sufit w pozycji psa z głową do góry. Wtedy spinamy sobie szyję, zamiast otwierać klatkę piersiową. Oczywiście jest to pozycja psa z głowa do góry, więc docelowo patrzymy w górę, ale nie chodzi o to, żeby robić to na siłę. Dlatego też zawsze mówię, co powinno się czuć w danej asanie i zachęcam do koncentrowania się na tych odczuciach.
Zmienność odczuć w praktyce asan.
Poza tym, odczucia w asanach mogą się zmieniać na przestrzeni lat. Wraz tym, jak ciało się otwiera, zaczyna się docierać do nowych obszarów, co umożliwia głębsze wejście w pozycje. W większości asan ta praca nigdy się nie kończy. Także dlatego, że każdego dnia jest trochę inaczej i praca w asanie nie kończy się raz na zawsze. Nawet jeśli jednego dnia leżysz sobie bez trudu na nodze, to wcale nie znaczy, że następnego dnia będzie tak samo. Co wtedy? Zaakceptuj to. Każdy dzień jest inny.
W akceptacji pomaga właśnie koncentrowanie się na odczuciach. Jeśli wiesz, jaki rodzaj odczuwania jest dla ciebie odpowiedni, to wiesz jak głęboko wejść w asanę danego dnia. Jeśli koncentrujesz się na celu jakim jest dotknięcie głową do kolana, może to powodować niepotrzebne napięcia i przekraczanie granicy bólu. Po co? Lepiej wejść w asanę tylko w takim zakresie, w jakim jest to możliwe danego dnia i zaakceptować potrzeby ciała. Oczywiście, zawsze go stymulujemy rozciągając, ale nigdy na siłę. To nie przynosi dobrych efektów, bo wywołuje reakcję obronną ciała, a tym samym jeszcze większe spięcie. Oczywiście są też takie stare metody powiększania elastyczności ciała poprzez mikrouszkodzenia, a następnie zabliźnianie w zwiększonym zakresie, ale nie o to chodzi w jodze. Nie musimy być akrobatami, żeby się dobrze czuć w swoim ciele.
Joga to nie zaliczanie sprawności.
Także pamiętajcie proszę, nie myślcie o tym, jak asana ma wyglądać, tylko o tym, co powinniście w niej czuć. Co z tego, że wyprostujecie nogę podnosząc nogę do góry w utthita hasta padangusthasanie jeśli przy tym ugniecie nogę, na której stoicie. To niczego nie zmieni w tej asanie, poza waszym złudnym poczuciem, że cel został osiągnięty. A przecież chodzi o nieustanna drogę, a nie zaliczanie sprawności.
Namaste 🙂