Wdzięczność, jako lek na poczucie krzywdy

Pisałam wcześniej o wdzięczności, jako o sposobie na szczęście (tutaj). Teraz chciałabym pójść krok dalej i pokazać, że wdzięczność może być cudownym lekiem na poczucie krzywdy. Jak się pewnie domyślasz, chodzi o to, żeby poczuć wdzięczność za to, co nas spotkało, nawet jeśli nie było to miłe doświadczenie. Wiem, że nie jest to łatwe, ale można poczuć wdzięczność nawet za cierpienie, jeśli tylko potraktujemy doświadczenie, jako cenną lekcję, a nie krzywdę.

Znane są przypadki ludzi, którzy otarli się o śmierć, albo nawet są śmiertelnie chorzy, i dzięki temu odkryli w sobie nieznaną wcześniej radość z życia. Znane są przypadki ludzi, którzy potracili majątki i zaczęli żyć szczęśliwie bez przywiązania do materii. A także przypadki ludzi, którzy nie mają rąk i nóg, a są szczęśliwi i pewni swojej wartości, która wynika z tego, kim są w głębi serca. Wszystko jest możliwe. Nic nie jest z definicji dobre ani złe. Wszystko jest kwestią znaczenia, jakie nadajemy. Warto więc to znaczenie przedefiniować dla własnego dobra.

Wdzięczność

 

Co robić, jeśli ktoś wyrządzi nam krzywdę?

Wiem, że początkowo trudno jest zrozumieć, jak można być wdzięcznym komuś za wyrządzoną krzywdę. Od dzieciństwa wpajano nam, że za grzech należy się kara, więc analogicznie za wyrządzoną krzywdę należy się kara. Teoretycznie tak, ale to nie my jesteśmy odpowiedzialni za wymierzanie tej kary. Do tego, próbując ją wymierzać, krzywdzimy przede wszystkim siebie.

Po pierwsze. Emocje, które odczuwamy, przechodzą przez nasz własny układ nerwowy, więc uderzamy sami w siebie. Być może sprawca też będzie cierpiał, ale to i tak nie ma znaczenia. Znaczenie ma to, że musimy zadbać o sobie, o swoje uczucia i o zwoje zdrowie. Tak szybko, jak odpuścimy złość i poczucie krzywdy, tak szybko się uzdrowimy. Przecież nie jest tajemnicą, że większość chorób ma podłoże psychosomatyczne, więc żyjąc w poczuciu krzywdy, cały czas krzywdzimy siebie. Bardziej opłaca się wybaczyć i zastąpić poczucie krzywdy wdzięcznością za otrzymaną lekcję.

Po drugie. To, jak inni nas traktują to ich karma, a to jak my na to reagujemy, to nasza. To zdanie wywróciło do góry nogami moje spojrzenie na życie i spowodowało, że żyje mi się łatwiej. Jesteśmy odpowiedzialni tylko za siebie, a nie za to, co robią inni, nawet jeśli robią to nam. Nie ma więc sensu się tym frustrować, lepiej skupić się na sobie, chronić się przed tym, co nam szkodzi. Zamiana poczucia krzywdy na wdzięczność za naukę może być trudna, ale działa niezwykle kojąco.

Po trzecie. Odczuwając wdzięczność, wychodzimy z roli ofiary. Nie chodzi o to, żeby kochać swojego oprawcę, tylko o to, żeby nabrać poczucia mocy, przejmując kontrolę nad swoim życiem. Jeśli pielęgnujemy w sobie poczucie krzywdy, to stawiamy się w pozycji ofiary i czujemy się jak ofiara. Aby się uzdrowić, potrzebujemy nabrać siły, czyli postawić się w roli osoby, która ma kontrolę nad sytuacją. Jeśli uznamy, że to była ważna lekcja i poczujemy wdzięczność, to odzyskamy siłę i zdrowie.

Czy możliwa jest wdzięczność za chorobę?

Choroby również potrafią być naszymi największymi nauczycielami. Osobiście nie wierzę w to, że choroby są spowodowane wirusami i bakteriami samymi w sobie. Choroby są spowodowane przeżywanymi przez nas konfliktami wewnętrznymi, które powodują osłabienie odporności. Część osób choruje po zetknięciu się z wirusem, a część pozostaje zdrowa. Oczywiste więc jest, że to niski poziom odporności jest przyczyną wystąpienia choroby, a nie wirus sam w sobie. Natomiast za poziom odporności odpowiedzialne są konflikty wewnętrzne, które zależnie od charakteru doświadczanych emocji osłabiają różne części, lub różne funkcje ciała. O tym mówi Totalna Biologia i kiedyś napiszę o tym szerzej.

Teraz chciałabym odnieść się do tego, że choroby nie są wydarzeniami losowymi, tylko pokazują nam coś, co wcześniej ignorowaliśmy. Także są naszymi wielkimi nauczycielami i możemy im być za to wdzięczni. Może wcześniej nie mieliśmy czasu dla siebie, może nie mieliśmy czasu dla bliskich i znaleźliśmy go, dopiero kiedy zachorowaliśmy? Może goniliśmy wcześniej za szczęściem w postaci pieniędzy, nowych sukienek i samochodów, a potem się okazało się, że do pełni szczęścia wystarczająca jest możliwość wyjścia na spacer? Jeśli nauczymy się szukać przyczyn chorób w sobie, to zawsze znajdziemy odpowiedź. A jeśli znajdziemy odpowiedź, to da nam to poczucie kontroli nad sytuacją i pomoże wyjść z roli ofiary. Wystarczy tylko przenieść uwagę i zamiast obwiniać los, zapytać siebie “Dlaczego?”. Nie zawsze ta odpowiedź przychodzi od razu, ale zawsze przychodzi.

A co jeśli spotyka nas zdarzenie losowe?

Zdarzenia losowe, pomimo tego, że wydają się przypadkowe, tak samo zawsze są po coś. Cała trudność polega na tym, żeby umieć to zauważyć i zrozumieć, po co nam się to przytrafiło. Jeśli od razu uznamy, że mamy pecha, to na pewno tej lekcji nie zrozumiemy. A prawda jest też taka, że jeśli nie odrabiamy swoich lekcji, to te kolejne stają się coraz bardziej dotkliwe, tak abyśmy w końcu przestali je ignorować.

Jeśli nie nauczymy się omijać pewnych ludzi lub pewnych sytuacji, lub ciągle będziemy próbowali coś zdobyć, pomimo przeciwności, to ciągle będą nas spotykały nieprzyjemne doświadczenia. Jeśli zrozumiemy, że to wszystko są lekcje i zaczniemy przyjmować je z wdzięcznością, to życie będzie dla nas piękniejsze.

Joga

Poczucie krzywdy – wdzięczność – poczucie szczęścia.

Teraz pomyśl, czy lepiej jest żyć w poczuciu krzywdy, czy lepiej odebrać naukę płynącą z doświadczenia i podziękować za nią?  Jeśli zaczniesz w ten sposób patrzeć na świat i napełnisz serce wdzięcznością, to uwolnisz się od ogromnego ciężaru. Nawet jeśli wydaje Ci się to absurdalne, to spróbuj. Nie dla innych, dla siebie. Chodzi tylko o to, że jeśli powiemy sobie i światu dziękuję, to rana się uzdrowi. Jeśli uda Ci się to zrobić to poczujesz, jak ciężar spada z serca i napełnia się ono poczuciem błogości. Wiem, bo tego doświadczyłam i to nie raz. Zrzucenie takiego ciężaru jest jak uzdrawiający zastrzyk szczęścia. Polecam!

Dodaj komentarz